Policjanci natychmiast zareagowali na telefon z numeru alarmowego 112, który brzmiał "Ratunku, pomocy", a później zapadła głucha cisza.
W poniedziałek przed godz. 21, dyżurny jarosławskiej jednostki otrzymał zgłoszenie, że ktoś zadzwonił na numer alarmowy 112, krzyknął "Ratunku, pomocy" i się rozłączył. Osoba wzywająca pomocy, pomimo próby nawiązania kontaktu, nie odbierała połączeń.

Policjanci szybko ustalili, że telefon, z którego zostało wykonane połączenie, logował się na terenie jednej z miejscowości w gminie Chłopice, w rejonie cmentarza. Funkcjonariusze z komisariatu w Pruchniku natychmiast udali się w to miejsce, jednak nikogo tam nie zastali.

Po numerze telefonu ustalili właścicielkę i to pod jej adres skierowali swoje następne kroki. Kobiety nie było w miejscu zamieszkania. Z informacji przekazanych przez członka rodziny wynikało, że 33-latka i jej 12-letnia córka wyszły z domu. Policjanci sprawdzali rejon miejscowości, jednocześnie próbowali nawiązać kontakt telefoniczny z kobietą. Po kilku nieodebranych połączeniach, telefon oddzwonił. Rozmówczyni podała, że właśnie wróciła do domu, bo była z córką u sąsiadki.

Pijany 21-latek spowodował kolizję
Funkcjonariusze ustalili, że telefon, z którego było wykonane połączenie na numer alarmowy, użytkuje 12-latka. Dziewczynka podczas zabawy z 8-letnim sąsiadem zadzwoniła dla żartu na 112, wzywała pomocy i rozłączyła się. Gdy telefon oddzwaniał, dzieci bały się go odebrać. Zarówno dziewczynka, jak i chłopiec, nie potrzebowali żadnej pomocy.

Rodzice dzieci byli nieświadomi całej sytuacji. Policjanci przeprowadzili z dziewczynką i chłopcem oraz ich opiekunami rozmowę, na temat właściwego korzystania z numeru alarmowego i konsekwencjach wywołania niepotrzebnych reakcji służb ratunkowych.

Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. rzeszow112.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.